Wielu osobom
wydaje się, że przeprowadzka do innego kraju to świetna zabawa niczym na Erasmusie.
W moim przypadku historia było nieco inna. Pierwsze miesiące w Mediolanie były
dla mnie naprawdę trudne. Jedyne słowa jakie znałam po włosku to pizza i frutti
di mare, a przekonanie o tym, że przecież to światowa stolica mody i na pewno
wszyscy znają język angielski, nie było przekonaniem słusznym. Ale zacznijmy od
początku...
Do Mediolanu
pierwszy raz przyjechałam w kwietniu 2013 roku. Pogoda była piękna, jedzenie
pyszne, a katedra Duomo naprawdę zachwycała. Kiedy więc mój chłopak
zaproponował mi wyjazd na dłużej, nie wahałam się ani chwili. Miałam do
napisania jedynie pracę magisterską, mogłam więc spokojnie pozwolić sobie na
wyjazd. Dopełniłam formalności, żeby na miejscu móc odbyć praktyki i w drogę.
Przeprowadziliśmy
się pod koniec lipca. Wiecie już, co myślę o upałach, a wtedy temperatura przekraczała
35 stopni praktycznie codziennie. Nie to było jednak najgorsze. Najgorsze było
to, że nawet o północy spadała jedynie do 30 stopni! Wychodzenie z mieszkania
było więc bardzo wątpliwą przyjemnością, biorąc pod uwagę fakt, że zimne
piwo po pięciu minutach spędzonych wieczorem na placu Colonne di San Lorenzo, można było już
nazwać grzańcem.
Z domu wychodziłam
więc jak najrzadziej, jednak nawet wizyta w supermarkecie była dla mnie
koszmarem, nie umiałam się z nikim porozumieć. Całe dnie spędzałam przed
komputerem starając się pisać pracę magisterską. Praktyki miałam zacząć dopiero
w listopadzie, nie znałam więc jeszcze nikogo, poza znajomymi mojego chłopaka, którzy
trzymali się raczej w swojej zamkniętej grupie.
Szybko zaczęłam
tęsknić za rodziną, znajomymi, za Polską. Chociaż starałam się wracać do domu
dosyć często, brakowało mi dosłownie wszystkiego, co polskie. Marzyłam o
powrocie do kraju, który wtedy wydawał się prawdziwą idyllą. Od czasu do czasu
wychodziłam więc na spotkania organizowane przez innych Polaków w Mediolanie,
mając nadzieję, że nawiążę nowe znajomości, jednak szukanie koleżanek na
siłę, było dla mnie dość krępujące.
Minęło kilka
dłuuuugich miesięcy zanim zaczęłam lubić Mediolan, zanim nauczyłam się języka i
poznałam nowych znajomych. Teraz to tu jest mój dom i chociaż nadal tęsknię za
rodziną, nie myślę o powrocie do kraju. Jeśli więc planujecie wyjazd z
Polski albo to Wasze pierwsze miesiące w nowym miejscu, nie poddawajcie się,
może być tylko lepiej. :)
Quembec
Quembec
Przeprowadzka do innego kraju musi być wielkim wyzwaniem, jednak czasem chyba dobrze zacząć wszystko od nowa :) Sama niedługo przeprowadzam się za granicę i trochę obawiam się tego wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Powodzenia :)
Usuń