Kilka miesięcy temu pisałam Wam o tym, że udało mi się założyć firmę z rękodziełem. Niestety nie wszystko zawsze układa się po naszej myśli i z przyczyn (nie do końca ode mnie zależnych) musiałam mój biznes zamknąć. I chociaż trochę mi z tego powodu przykro, to mam to szczęście, że mieszkając we Włoszech, mogę kontynuować swoją przygodę z rękodziełem jako tzw. hobbista. Mam więc nadzieję, że jeszcze uda mi się wystawić prace na kilku targach i nie będę musiała ze swojej pasji całkowicie zrezygnować.
Chwilowo muszę jednak zrobić sobie przerwę i naładować akumulatory. Upalne dni nie zachęcają do dziergania, nie jest to też najlepszy okres na sprzedaż tego typu produktów. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Czas, który poświęcałam na Quembec, mogę wykorzystać na swoje pozostałe pasje: gotowanie, czytanie i blogowanie. Muszę też przyznać, że od zamknięcia firmy trochę odetchnęłam. Ciągłe zamartwianie się o opłaty, problemy z księgowym i wszystkie formalności potrafią człowieka nieźle zestresować. Wrzucam więc zdjęcia swoich ostatnich prac, a kolejny post z tej serii pojawi się prawdopodobnie po wakacjach. A biorąc pod uwagę, że wreszcie mam dużo wolnego czasu, a w sobotę kończy się Champions League i mój Ukochany odejdzie wreszcie od telewizora, to możecie spodziewać się coraz więcej postów o podróżach po Włoszech. :)
Chwilowo muszę jednak zrobić sobie przerwę i naładować akumulatory. Upalne dni nie zachęcają do dziergania, nie jest to też najlepszy okres na sprzedaż tego typu produktów. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Czas, który poświęcałam na Quembec, mogę wykorzystać na swoje pozostałe pasje: gotowanie, czytanie i blogowanie. Muszę też przyznać, że od zamknięcia firmy trochę odetchnęłam. Ciągłe zamartwianie się o opłaty, problemy z księgowym i wszystkie formalności potrafią człowieka nieźle zestresować. Wrzucam więc zdjęcia swoich ostatnich prac, a kolejny post z tej serii pojawi się prawdopodobnie po wakacjach. A biorąc pod uwagę, że wreszcie mam dużo wolnego czasu, a w sobotę kończy się Champions League i mój Ukochany odejdzie wreszcie od telewizora, to możecie spodziewać się coraz więcej postów o podróżach po Włoszech. :)